Wielu ludzi, którzy pojawiają się w moim życiu pytają mnie o to samo. Dlaczego jestem dosyć negatywnie nastawiona na życie i świat, dlaczego zawsze przedwcześnie twierdzę i z góry zakładam, że coś się nie uda. Dlaczego często zamykam się w sobie, dlaczego skrywam ból i nie pozwalam się z niego wyleczyć.
Pytają też, czy to wina tego, że ktoś mnie bardzo zranił. Chciałoby się odpowiedzieć : tak, zgadza się. Lecz ja próbuję uniknąć lamentów i głupich pocieszeń. Odpowiedź: "ja po prostu taka już jestem" jest o wiele prostsza. Bez zbędnego wyjaśniania i tłumaczenia.
Bywają takie dni, kiedy tracę sens. Przestaje walczyć i poddaje się. Większość rzeczy i spraw traci na wartość. Czuję się czasem niepotrzebna i bezużyteczna. Siadam i przegrywam. Każdy kolejny dzień pomaga zbliżyć się do dna. Wiem jedno, nadchodzi zawsze taki dzień, kiedy budząc się rano zaczyna widzieć sie, że jest trochę lepiej. Dostrzega się wtedy więcej, czuje się bardziej i pragnie się mocniej. Staje sę na nogi. To jest Twoj dzień, wielki powrót. Trzeba pamiętać, że niektórzy na taki dzień czekają całe życie. Zaczęłam żyć trochę inaczej. Z innymi lepszymi pespektywami, z pewniejszą nadzieją. Zamknęłam za sobą drzwi. Nie chcę już wracać, roztrząsać wszystkiego na nowo. Już wybrałam i podjęłam decyzję. Miniony wspólnie spędzony czas odchodzi w niepamięć. Uśmiecham się, poranki stały się o wiele przyjemniejsze. Jestem weselsza, bynajmniej tak mi się wydaje. Nie mogę przecież załamywać się za każdym razem, kiedy ktoś nagle odwraca się ode mnie plecami. Nie mogę upadać, gdy usłyszę kilka nieprzyjemnych słów. Nie mogę zamykać się w sobie po stracie jakiejś osoby. Nie mogę brać wszystkiego do siebie. Muszę być czasem obojętna, już nie chłodna i nieprzyjemna, tylko obojętna.
Most to życie, które mimo przeszkód trzeba przejść i się nie poddawać, więc pamiętaj, aby stąpać po nim powoli i ostrożnie, gdyż każdy ruch jest nieodwracalny.
W tym wszystkim jest ze mną On. Dzień w dzień przypomina mi jak cudownie jest czuć bliskość jego ciała. Pomaga mi przypomnieć to co dobre i zapomnieć to, co złe. Przypomina mi kim jestem, gdy życie daje mi popalić i zaczynam w siebie wątpić. Całuje i przytula tak długo, aż przypomnę sobie, ze lęk jest tylko lękiem i że można nad nim panować. Nic ode mnie nie wymaga, a wręcz przeciwnie, pragnie dać mi więcej niż posiadam. Dużo więcej niż ja mogę mu dać. Chce bezinteresownie wszystko naprawiać, uszczęśliwiać i chronić. Nie chce mnie zmieniać, bo ceni mnie jaka jestem naprawdę. Tęskni, martwi się i troszczy. Jest obecny w moim życiu, bez warunków i zasad. I czy to nie magia?
Kocham go kochać.
ASK
MUZYKA