środa, 31 grudnia 2014

podsumowanie roku.

Witam. Koniec roku. Niedbały, nieporadny, nijaki i dosyć smutny. Gdzieś tam tli się nadzieja, że Nowy to będzie ten lepszy, trzeba wierzyć i dążyć. Patrząc wstecz widzę tych ludzi, którzy wydają się obcymi osobami, zerwane kontakty, nieaktualne numery telefonów. Jesteśmy tacy młodzi, skąd ta zgorzkniałość? Widocznie coś się skończyło z jakiegoś powodu, wszystko się zmienia, dokonując pewnych wyborów rezygnujemy z czegoś i trzeba to zaakceptować. Jednak gdzieś w środku czuć niezgodę i dziwny smutek. Może w nowym roku powinnam życzyć wszystkim  nadwrażliwcom wyzbycia się tej cechy, która tak utrudnia nam życie.
Oczywiście lubię ponarzekać na świat, jaki on zły i niedobry. Jednak muszę stwierdzić, że pomimo tych smutnych chwil, odejścia pewnych ludzi ten rok również dał mi coś, co jest teraz najważniejsze w moim życiu. Dał mi Jego, osobę, bez której nie wyobrażam sobie teraz życia. On? Po prostu uczynił mnie piękniejszą. Nie, nie chodzi o wygląd. Polubiłam jego obecność. Stał się częścią tego mojego chaosu, w którym żyje. Uwielbiam rozmawiać z nim w nocy, tuż przed snem, Jest najwspanialszym happy endem dnia.

Nie zamierzam robić teraz sobie żadnych noworocznych postanowień. Później i tak połowa nie zostaje zrealizowana i czuje się pewien niedosyt. Takie postanowienia wolę robić na bieżąco i dążyć do ich spełnienia od razu.

Dziś wieczór to forma pewnej zagadki. Tegorocznego sylwestra nie spędzam jak zawsze w gronie przyjaciół. Wybieramy się z Marcinem do jego znajomych. Najważniejsze jest to, że spędzę go z nim, nie ważne jak, nie ważne z kim jeszcze. Aczkolwiek mam nadzieję, że dobrze spędzę ten czas.

Ten wpis nie został poświęcony życiowym sprawom, dziś nic nie rozważam. Chciałam podsumować tutaj w dużym skrócie rok 2014.

Życzę Wam wszystkim lepszego nowego roku, abyście dążyli do swoich celów, realizowali je i czuli się spełnieni. :)





poniedziałek, 29 grudnia 2014

zima zapukała mi do drzwi.

Dzień dobry/ Dobry wieczór,
obiecany wpis poświąteczny. Wcześniej nie miałam chwili tu zaglądnąć, pobyt siostry, wyjścia ze znajomymi czy też po prostu brak chęci.
Muszę przyznać z wielkim zażenowaniem, że były to najgorsze święta jakie przeżyłam. Trochę inaczej to wszystko sobie wyobrażałam. Mam nadzieję, że przyszłe spędzę w domu w całym komplecie. Mimo wszystko cieszę się, że po ośmiu miesiącach mogłam spędzić trochę czasu z bratem. To najwspanialszy prezent jaki mogłam chcieć, nie liczą się rzeczy materialne.

Właśnie z bratem doszliśmy do wielu wniosków, jedną z nich jest to, że oceniamy ludzi po okładce, zupełnie nie patrząc na ich wnętrze. Wierzymy w różne stereotypy typu: jak widzimy młodą dziewczynę z dzieckiem to od razu mówimy, że się puściła i jest dziwką. Nie zastanawiamy się, że mogła zostać zgwałcona i każdej innej dziewczynie może się to przytrafić. Żyjemy w takich czasach, nie innych wszystko jest teraz możliwe. Każdy człowiek ma swoją godność i należy go szanować bez względu na to jak wygląda. Powinniśmy najpierw poznać daną osobę, a dopiero potem wysuwać wnioski. Nie warto słuchać tego co mówią inni na czyjś temat. Zaczyna mnie to denerwować jak oceniamy ludzi z góry lub po opinii innych. Zadaję sobie wtedy pytanie dlaczego? Na co dzień spotykamy się z podobnymi przypadkami wyśmiewania i wytykania palcami ludzi. Czy to naprawdę sprawia taką przyjemność? Są ludzie, którzy to oleją, ale są też tacy, że wezmą takie obelgi do siebie. Zupełnie nie szanujemy ludzi, którzy są obok nas. Całą uwagę skupiamy na sobie i własnych problemach inni się nie liczą. Widzimy tylko jak to się mówi czubek własnego nosa. Zanim zaczniemy oceniać innych powinniśmy zaczać od siebie. Godność równa się szacunek wyobrażmy sobie sytuację podchodzi do nas biezdomny na ulicy nie musi chcieć od razu pieniędzy tylko np. pyta która jest godzina? My automatycznie omijamy taką osobę. A teraz taka sama sytuacja tylko mamy do czynienia z eleganckim i dobrze wyglądającym człowiekiem. Wiadomo, że z takim to zamienmy choćby te dwa słowa, ale z tym pierwszym nie bardzo. Dlaczego? A no właśnie odpowiedź jest prosta co ludzie powiedzą jak zobaczą, że rozmawiam z takim człowiekiem?Nie rozumiem tego powinniśmy bardziej otowrzyć się na nowych ludzi, spróbować ich poznać, porozmowiać i dopiero oceniać. Zmierzam do tego jak postrzegamy ludzi. Mówi się, że nie szata zdobi człowieka, ale czętso w naszych przekonaniach tak właśnie jest. Powtórzę raz jeszcze każdy bez względu na wygląd ma swoją godność i powinniśmy szanować innych ludzi.

Będąc przy temacie związanym z bratem chciałabym poruszyć kwestie wsparcia. Ja osobiście jestem wdzięczna bratu za to jak wiele siły, wsparcia mi dał. Jak byłam młodsza zawsze mnie wspierał, byłam jego oczkiem w głowie. Zawsze będę dla niego małą dziewczynką, młodszą siostrą, o którą trzeba dbać. To on zawsze mi mówił i przypominał, że nigdy nie można się poddawać. Przypominał by walczyć pomimo braku sił, by iść przed siebie pomimo wszystkich przeszkód, które spotyka się na swojej drodze. Mówił, że trzeba walczyć, być wojownikiem jeśli chce się odnaleźć szczęście, że nie można tracić nadziei, nie można rozkładać rąk i mówić, że nic nie ma sensu i ta cała walka nic nie da. Należy walczyć. Walczyć o siebie, o swoje szczęście, o wszystko na czym Ci zależy. Trzeba być silnym. Zawsze powtarzał mi, że życie w końcu postawi mi na drodze osobę, która wynagrodzi mi wszystkie wylane łzy, nieprzespane noce. Trzeba tylko pokazać, że jest się tego wart, że pomimo tych przykrych chwil zrobi się wszystko, by w końcu zaznać szczęścia.

W okresie świąt wspominałam wraz z rodzeństwem nasze dzieciństwo. Wtedy wszystko było takie proste, nie było problemów, sporów. Życie polegało na dobrej zabawie, nie trzeba było się niczym przejmować. Pamiętacie, kiedy byliście małymi dziećmi i wierzyliście w bajki, marzyliście o tym, jakie będzie wasze życie? U dziewcząt biała sukienka, książę z bajki. Leżeliście w nocy w łóżku, zamykaliście oczy i całkowicie, niezaprzeczalnie w to wierzyliście. Święty Mikołaj, Zębowa wróżka, Książę z bajki byli na wyciągnięcie ręki.
Ostatecznie dorastacie. Pewnego dnia otwieracie oczy, a bajka znika. Większość ludzi zmienia bajki na rzeczy i ludzi, którym mogą ufać, ale rzecz w tym, że trudno całkowicie zrezygnować z bajek, bo prawie każdy nada chowa w sobie iskierkę nadziei, że któregoś dnia otworzy oczy i wszystko stanie się prawdą. Pod koniec dnia wiara to zabawna rzecz. Pojawia się, kiedy tak na prawdę tego nie oczekujesz. To tak jakby pewnego dnia odkrył, że baśń może się nieco różnić od twoich wyobrażeń. I nie jest ważne " długo i szczęśliwie", ale "szczęśliwie" teraz. Raz na jakiś czas człowiek Cię zaskoczy i raz na jakiś czas człowiek może nawet zaprzeć Ci dech w piersiach.


Co więcej? Dwa dni dzieli nas od sylwestra. Wielu ludzi czeka na niego z niecierpliwością, a mój tegoroczny stoi pod wielkim znakiem zapytania i nawet nie dramatyzowałabym jakbym musiała się mocno nudzić. Ostatnio wiele rzeczy jest mi bardzo obojętne. Nie lubię podejmować decyzji.


Na koniec chciałabym podziękować bardzo dla Klaudii, Sylwii i Dawida za wczorajszy wieczór/ dzisiejszą noc. Za to, że byli ze mną. Nie musiałam nic mówić, a byli przy mnie. Mimo mrozu, późnej pory  i własnych spraw znaleźli chwilę. Dobrze jest mieć właśnie takich ludzi. Wystarczył jeden telefon, aby przy mnie byli. Jesteście najlepsi.





Jakieś pytania? - ASK






poniedziałek, 22 grudnia 2014

Nic nie ruszy jeśli sam nie wygrasz ze sobą.

Cześć i czołem. Dużo wolnego sprawia, że wariuję. Dużo przemyśleń nad życiem i chęć do pisania, stąd tak częste wpisy. Tak trochę pozanudzam, a co!

Jak to zwykle bywa przed świętami wszyscy są zalatani. Rozpoczynają się przygotowania, bieganie po sklepach za prezentami i potrzebnymi w danej chwili produktami spożywczymi. Nie rozumiem tego pośpiechu. W centrach miast i na obrzeżach zaczynają pojawiać się iluminacje świąteczne. A czy ktoś kiedyś zastanawiał się po co to wszystko? Odpowiedź jest prosta dla polepszenia atmosfery świąt. Co roku okres świąteczny wygląda tak samo, sztuczna atmosfera, rodzinne spotkania  i składanie tych samych życzeń. Jeszcze jak byliśmy dziećmi to na samą myśl pojawiał się uśmiech na twarzy. Szukanie prezentów pod choinką, oczekiwanie na pierwszą gwiazdkę, pisanie listów do Mikołaja to było coś. Teraz zwykle nasze prezenty są nie trafione. W moim domu wspólnie kupujemy i ubieramy choinkę. Zapach drzewka roznosi się po całym domu. Jak większość nastolatków nie czuję magii świąt. Chociaż co roku staram się nie dawać tego po sobie poznać. Pomagam mamie w szykowaniu wigilijnych potraw i całą rodziną zasiadamy do stołu. Jednak w tym roku jest inaczej bez brata nic nie wygląda tak samo.

Czasami mam wrażenie, że to o czym marzymy jest niemożliwe do zrealizowania, brak nam wiary w siebie, dlatego że skreślamy swoje zamiary na starcie. Nie przekonamy się jeśli nie spróbujemy. Trzeba się jednak postarać. Nic w życiu nie przychodzi łatwo. Spełnienie marzeń jest realne dzięki ciężkiej pracy. Czasami brakuje nam odwagi. Zastanawiamy się czy warto. A co jeśli nam się nie uda? A co jeśli jednak wątpliwości są silne i przeważają nad nami aż tak? Marzenia to delikatna materia utkana z naszych snów, pragnień i wyobraźni. Jeden gwałtowny ruch, jedno niespodziewane wydarzenie i rwą się na strzępki, które rozwiewa wiatr. Łap je! Chwytaj póki możesz. Może zdołasz wpleść je z powrotem, ale obraz będzie już inny. Podobny, ale nie ten sam. Bywa też, że tkaninę utkaną ze snów ktoś zniszczy albo ukradnie, a Ty resztę życia będziesz próbować odtworzyć pierwotne piękno obrazu swoich marzeń lub odzyskać je za wszelką cenę. W pogoni za porwanym marzeniem możesz coś utracić, możesz coś zyskać. Ruszając w taką podróż nigdy nie wiesz z czym wrócisz do domu. I jak i czy w ogóle wrócisz. Ale taka jest właśnie cena marzeń.

Jednak bywa tak, że w pogoni właściwie nie wiadomo za czym tracimy głowę i serce. Nie szkodzi - mówimy. - Jesteśmy nowocześni. Tak się dziś żyje. Nieważne jak, gdzie, z kim.  Ot nowocześnie. Nowoczesne są dziewczyny, które niekoniecznie chcą być tą jedyną i na zawsze oraz chłopacy, którymi właściwie jest to na rękę. Nowoczesne są związki umowy, w których nie ma ani żony, ani męża. Trudno wyobrazić sobie przykład większego wygodnictwa i braku odpowiedzialności za drugiego człowieka. 

Wielu mówi mi, że jestem niedojrzała. Żebym głośno nie słuchała muzyki, bo na starość będę głucha. Żebym nie siedziała na ziemi, bo w przyszłości będę chorować. Mówią żeby się ciepło ubierać, bo jak będę starsza to będę mieć problemy zdrowotne. Mówią, że nie powinnam wieczorami wychodzić z domu, bo to przecież nigdy nie wiadomo co czeka za rogiem. I w pochmurne dni mówią, że powinnam zostać w domu, bo zmoknę i będę chora, bo nie warto w taką pogodę iść na spacer czy też na osiedle. Pytam się po jaką cholerę mam się tym martwić? Jaką mam gwarancję, że w ogóle dożyję dych dni, o których tam mówią? Zresztą po co na starość będzie mi dobry słuch, wspaniałe zdrowie. Co ja wtedy będę mogła zrobić? Czy nie lepiej mieć chociaż co wspominać? Wolę czerpać życie garściami, póki jeszcze mogę. Przestać wreszcie się tak bardzo martwić się o jutro.

Chciałabym poruszyć jeszcze jeden temat. Temat dosyć znany wszystkim, może nawet niektórym bardziej. Wokół nas, najczęściej w szkole, jest dużo osób, które uważają się za 'lepsze' przez to, że mają praktycznie wszystko dzięki pieniądzom. Ale czy naprawdę pieniądze to wszystko? Czy to, że ktoś ma pieniądze naprawdę czyni go kimś lepszym od osoby, która żyje w przeciętnej rodzinie? Nie w każdym domu się przelewa, nie każdy chodzi w markowych ciuchach - ale to naprawdę nie jest powód do traktowania kogoś gorszym! Wiele razy spotykałam się z tym, że niektórzy wyśmiewali, wyzywali drugą osobę. Nigdy niestety sama nie zareagowałam aż do czasu..W internecie na jednym z portali społecznościowych poznałam dziewczynę. I od tamtej pory dużo zastanawiam sie dlaczego tak naprawdę potrafimy przejść obok takiego zachowania obojętnie? Klasa nie akceptowała jej przez to, że nie ma pieniędzy i nie ubiera się tak jak ona. Potrafili ją wyzywać na lekcjach, popychać na korytarzu, doszło nawet do tego że na rozpoczęciu popychali ją. Oczywiście nikt nie zareagował. Czy tak naprawdę trudno jest podejść i zwrócić uwagę? To chyba powinien być obowiązek każdego człowieka. Każdy z nas ma tą świadomość, że takich przypadków na świecie jest bardzo wiele. Niektóre kończą się nawet śmiercią... Naprawdę trudno jest zrozumieć osoby, które potrafią dręczyć innych, nawet tych z którymi się kiedyś przyjaźnili. Najgorsze jest jednak to, że tak naprawdę nigdy nie zastanowili się nad uczuciami tamtej osoby, nad tym jak ona się czuję, co ona przeżywa. A tak naprawdę czy śmiali się tak gdyby byli na jej miejscu? Czy poradzili by sobie z taką sytuacją? Nie tak dawno była mowa o dziewczynie, która popełniła samobójstwo przez pewien portal internetowy. Była tam zadręczana oczywiście przez osoby, które pisały z tzw. anonima. Nie wytrzymała tego i odebrała sobie życie. Czy to było potrzebne? Każdy jest tylko człowiek, i nie każdy potrafi poradzić sobie z problemami, dlatego jest potrzebna pomoc osób drugich. Jeżeli ktoś jest na tyle odważny aby zadręczać, powinien być także na tyle odważny aby ponieść tego konsekwencję. Kochani nie bądźmy obojętni na krzywdę innych! Widzisz gdzieś przemoc? Zareaguj! To nic nie boli a może uratować czyjeś życie. Nie przechodźmy koło takiego czegoś obojętnie, nauczmy się pomagać. A jeżeli ktoś z Was jest zadręczany przez innych porozmawiajcie z rodzicami, nauczycielami. Nie bądźcie cicho! Opowiedzcie o swoim problemie i nie żyjcie w strachu. A jeżeli znalazły się także te osoby, które kiedykolwiek kogoś zadręczały lub zadręczają to proszę Was zastanówcie się przez chwilę nad swoim zachowaniem! Zastanówcie się nad tym co byście zrobili na miejscu tych osób drugich.


Ktoś, coś? Zapraszam - ASK




















niedziela, 21 grudnia 2014

"Los nie wybiera, lecz pamiętaj że masz siłę w sobie, która w najbardziej mroźną zimę rozpali ogień.".

Wpis miał pojawić się dopiero po świętach, aczkolwiek sporo wolnego czasu sprawia, że  mam chwilkę również na to, aby tu zaglądnąć i coś napisać.
Dzięki ludziom, bliskim jak i tym dalszym znajduję inspirację, tematy, o których tu piszę. Ostatnio zrozumiałam, że mam na prawdę wiele. Wielu z nas traci wiele, umiera jakaś cząstka w człowieku, która była na prawdę istotna w naszym życiu, dzięki której normalnie funkcjonowaliśmy. Z dnia na dzień może zostać nam zabrane coś cennego, najważniejszego w naszym dotychczasowym życiu.
W jednym momencie ktoś odchodzi, a my zostajemy z niczym. Nie potrafimy sobie pomóc.

Wielkimi krokami zbliżają się Święta, porządki, kupowanie prezentów, przyjazd bliskich. Mimo to, nie czuję jeszcze tego klimatu. Brakuje mi śniegu, trochę zimowej pogody i zabieganych ludzi na ulicach. Lubię ten czas, wtedy nagle ludzie są życzliwi, przypominają sobie o innych i wszyscy chcą być blisko. Co więcej sporo wolnego od szkoły, Sylwester, czas na trochę zabawy. To wszystko sprawia, że odnalazłam w sobie wiele energii i dobrego humoru.
Będąc przy świątecznym temacie chciałabym podziękować 2C za Jasełka. Dużo ciężkiej pracy, wiele prób, nerwów, krzyków, nieporozumień, ale na sam koniec świetna zabawa, genialny występ i najlepsza szkolna wigilia.

Koleżanka pewnego razu zapytała mnie po co mi ta miłość, facet i czy w niczym mnie to nie ogranicza. Tutaj wcale nie chodzi o szaleńczą miłość i super nagłe zakochanie. Nie chodzi o to, żeby porzucić dla kogoś całe swoje dotychczasowe życie i każdą minutę spędzać właśnie z tą osobą. Nie chodzi o to, że ma zjeść ze mną każdy posiłek i o to, że powinnam zapomnieć o tym, że ma jakieś tam koleżanki. Nie chodzi też o to, że mam zmieniać tryb swojej codzienności i olać swoje pasie i wypełniacze czasu. Zupełnie nie  to chodzi. Chodzi o to, żeby wieczorem przed snem pomyśleć, że dobrze widzieć uśmiech tej osoby. Żeby w wolnej chwili przypomnieć sobie ciche rozmowy. Żeby wiedzieć, że dzięki tej osobie zawdzięczamy ten błysk w oku. Żeby czasem stwierdzić, że chce się spotkać i ten czas jest bardzo cenny. Żebym wśród kolegów nie była tylko koleżanką, a wśród koleżanek kolejną, Żebym była coraz bliżej niego, tak jak on jest coraz bliżej mnie. Chcę być częścią jego świata. Nie całością. Dziękuję mu za wszystko, Za danie mi odwagi. Za kochanie mnie tak, jak kocha. Za pokazanie mi, że nie zawsze musimy być silni, żeby być przy sobie, że w porządku jest być silnym, tak długo jak jesteśmy razem.
Zapytała też mnie " po co Ci ten związek? Zero zabawy, szaleństwa, same problemy" Wcale nie, ja tak nie uważam. Związek jest po to, aby wznosić, nie dołować. I nie mówię tu o stwarzaniu fałszywych złudzeń typu: możesz być lepszy, Chodzi o słowo spróbuj. Chodzi o moment kiedy Ty jesteś już blisko rzucenia wszystkiego, a ta druga osoba podchodzi do Ciebie i mówi : Zrób to jeszcze raz, dla siebie. Związki są po to, aby ta druga osoba nas wspierała i motywowała do tego, abyśmy byli lepsi, Abyśmy budowali swój świat, a nie bezczynnie siedzieli. Bądźmy z kimś, kto nas uskrzydla.  Usłyszałam dziś, że mój związek to fikcja, żadna miłość. Nie potrafię zrozumieć dlaczego ludzie mówią takie rzeczy, co mają na celu wymyślając sytuacje, które nie miały miejsca. Każdy z nas powinien patrzeć na własne życie, brać lekcję z każdego swojego popełnionego błędu, a nie bezpodstawnie oczerniać innych.

Pierwszy wolny weekend spędzony w miłym gronie, dzięki czemu nie odczuliśmy wszyscy tak wielkiego smutku. Wspólne wsparcie to bardzo ważna sprawa. Na święta przyjechała Daria, dobrze ją widzieć. Nam wszystkim nie  jest łatwo, ale wierzę, że za jakiś czas wszystko się ułoży. Trochę czasu spędziłam z Patrykiem, ostatnio brakowało nam obojgu czasu na dłuższe rozmowy. Dobrze mieć takich ludzi, z którymi można porozmawiać o wszystkim. O sprawach, które nas przytłaczają, możemy liczyć na wsparcie jak i radość z naszych sukcesów.

Sylwester stoi pod wielkim znakiem zapytania. Tak wiele planów, aczkolwiek żadne z nich do mnie nie przemawia. Namysły klasy, zmiana decyzji kilkakrotnie sprawia, że odechciewa mi się zupełnie wszystkiego. Chciałabym ten dzień spędzić z najbliższymi, ale wiem, że nie dam rady tego pogodzić, będę musiała wybierać, to chyba jest najgorsze.  Ok, dość już narzekania na świat, ostatnio to wychodzi mi najlepiej. A to chyba nie o to chodzi prawda? W każdej sytuacji trzeba szukać dobrych stron. trzeba brać z życia jak najwięcej. Cieszmy się tym co mamy, bo nie wiemy kiedy możemy to stracić. Potem może być już za późno, możemy nie naprawić spraw, które nas trapiły i nie dawały spokoju.

Tymczasem niedzielę wieczór spędzam przy dobrym filmie. Czas odpocząć od tego wszystkiego i starać się wyleczyć, bo choroba na Święta to kiepska opcja.










wtorek, 16 grudnia 2014

Trzeba mieć siłę.

Uparcie wierzę, że życie to podróż. Czasami pełna wspaniałych przygód i pięknych chwil, czasami smutnych dni i małych końców świata. Codziennie podążamy dalej. Nawet wtedy, gdy wydaje się, że stoimy w miejscy i nic się nie zmienia, bo nasze życie przepełnia rutyna. Są dni, że już w pierwszej chwili, gdy budzą Cię promyki słońca wpadające przez okno masz ochotę zdobywać świat, ale bywają też takie poranki, gdy nie chce się nawet podnosić powiek, nie mówiąc już o wychodzeniu spod kołdry, by stawić czoła rzeczywistości. Wszystko to jest nieuniknione, jednak mimo wszystko uważam, że warto mieć w życiu marzenia i jakiś cel, do którego będziemy dążyć. W przeciwnym wypadku łatwo się pogubić. Niektórzy twierdzą, że dobra podróż wymaga dobrego planu. Niestety w życiu nie do końca się to sprawdza. Nie istnieje realny plan zakładający w stu procentach powodzenie. Do tej pory nauczyłam się, że nie ma co się nadto nastawiać, bo życie jest nieprzewidywalne i zaskakujące, a rozczarowania potrafią długo boleć. 
Ale mimo to nie można się poddawać. Nawet jeśli droga, którą podążamy jest kręta i prowadzi pod górę. Nawet jeśli czasem wszystko wokół wydaje się bez sensu. Nawet wtedy, gdy mimo ciężkiej pracy i zaangażowania ponosimy kolejną porażkę. Warto wierzyć. Warto wierzyć, że najlepsze dopiero przed nami. Wierzę, że marzenia się spełniają, jeśli tylko próbujemy. Nie zawsze od razu. W końcu mówią " wszystko w swoim czasie". Jedyne co trzeba zrobić to przestać narzekać i uświadomić sobie, że to nasze życie i to my musimy coś z nim zrobić. Są chwile, gdy jest źle, gdy nic się nie układa, gdy brak jest chęci i motywacji do czegokolwiek, ale i one są częścią podróży. Nie wściekaj się z powodu potknięć, nie rezygnujmy przez upadki. W końcu to my jesteśmy scenarzystami, nawet jeśli często improwizujemy. Żyjmy tak, by na starość mieć co wspominać. Przecież któregoś dnia przyjdzie taki czas, że i nasza podróż się skończy.


Co u mnie? Wszystko w jak najlepszym porządku. 
Ostatnie dni szkoły i dłuższa chwila wolnego cieszy mnie niezmiernie. Potrzebuję tego odpoczynku, luzu i chillout'u,  na który nie mogę pozwolić sobie w tygodniu, kiedy mam masę nauki i innych obowiązków. Tak bardzo chcę już Świąt i obliczam dzień po dniu kiedy zobaczę siostrę i brata. Jest to jedyny okres w ciągu roku kiedy możemy spotkać się i spędzić ze sobą trochę czasu w trójkę, jak dawniej. Co więcej na Święta do Polski wraca również Daria, brakuje mi jej tutaj, także jest to także powód do radości. 
Dużo pozytywnej energii dał mi miniony weekend. Piątkowe popołudnie spędziłam u M.
W sobotę  w końcu spotkałam się z Klaudią. Już dawno nie miałyśmy okazji spotkać się i pogadać chwilę dłużej. Także  nie obyło się bez ploteczek przy kawie, bez zdjęć, wspólnego śpiewania i spaceru. Wieczorem spotkałam się jeszcze na dłuższą chwilę z siostrą i pojechałam do Marcina.
Długie rozmowy, winko czy głupie zaczepki dały mi wiele radości, bo jest tutaj, aby o mnie dbać, chronić i sprawiać, by uśmiech pojawiał się na mojej twarzy. Kiedy chcę spać kładzie się razem ze mną, wpatrujemy się w gwiazdy na niebie i już jest pięknie. Przytula mnie i mówi, że mnie kocha. Odwraca wszystkie złe myśli, jest przy mnie w każdej chwili.
Chcę go z każdą wadą, z każdą zaletą, z każdy żartem, z głupimi pytaniami. Z wszystkimi przyzwyczajeniami. Z każdym nawykiem, z wszystkimi grymasami na twarzy. Z marudzeniem i wszystkimi złośliwościami. Chcę go, nawet gdy ciężko ze sobą wytrzymać, gdy obrażamy się na siebie na 5 minut. Chcę go z każdym przytuleniem, z każdą niespodzianką, z cierpliwością i kiedy jej już brakuje. Chcę go, gdy się budzę i kiedy zasypiam, z wspólnym patrzeniem w gwiazdy. Z
 najmniejszymi gestami. Z wszystkim, bo bez tego nie byłabym szczęśliwa


Ten tydzień jest zaskakująco luzacki, na pewno jest to spowodowane wieloma próbami do Jasełek. Mamy nadzieję, że spektakl spodoba się innym i zobaczą, że można zdziałać wiele mimo religijnej tematyki. Poza tym ostatnio klasa potrafi zaskoczyć, oczywiście jest przy tym sporo  śmiechu, aczkolwiek gdzieś zaczyna gubić się i zanikać najgrzeczniejsza 2C. Wyrwanie tablicy ze ściany, czy też piękne śpiewanie na rosyjskim sprawia, że szkoła nie wydaje się być najgorszą opcją w tym tygodniu, a to chyba najważniejsze, aby przetrwać bez większych komplikacji.

Kolejny wpis pojawi się raczej dopiero po świętach, także życzę Wam wszystkim miłych i spokojnych Świąt. :)








poniedziałek, 8 grudnia 2014

"Owijam wokół palca chłodny wiatr..."

Cześć i czołem.
Uwielbiam zimę, choć jest przeciwieństwem cudownego, ciepłego lata. Uwielbiam śnieg - rzucać, lepić, chodzić po nim, patrzeć jak pada. Kocham chodzić wieczorem oświetlonymi ulicami, patrzeć jak dzieci  są takie radosne i zadowolone. Uwielbiam zakładać na siebie kilka warstw ubrań, a potem mimo to wracać do domu zmarznięta, z czerwonym nosem i rumieńcami i pić gorącą herbatę. Lubię wychodzić ze znajomymi i ślizgać się na oblodzonych ulicach - jak dzieci. Chyba nigdy z tego nie wyrośniemy. Zima to naprawdę piękna pora roku, pomimo że wokoło jest zimno i ponuro - wszystko nadal tętni życiem. 

W gruncie rzeczy lubię tor, którym płynie teraz moje życie. Lubię bywać ze znajomymi,  popołudnia z matematyką, wieczory z książką i przesypiane noce. Dzieje się wszystko, ale nie zdarza się nic wykraczającego poza granice normalności. Mam swój skrawek świata, swoją niezależność i pociechę z każdego kolejnego dnia, której nie miałam od tak dawna. Lubię swój kącik na Ziemi, lubię siebie, odnalazłam pewność i równowagę. 
Zrozumiałam, że trzeba próbować każdego dnia, walczyć do samego końca. Przecież wszystkiego od razu nie zbudowano. Każdy uczył się na błędach. Nie wiemy jeszcze wielu rzeczy, ale o to chodzi by się nauczyć. Człowiek jest taką gąbką, która pochłania informacje jeśli tego chce. Dokształca się w danym kierunku i zainteresowaniu, które posiada. Wszystkiego da się nauczyć,. Wymaga to tylko czasu, poświęcenia i chęci. Wystarczy więc tylko spiąć tyłeczek, zacisnąć zęby i powiedzieć : "Dam radę". 
I nie martw się kiedy coś Ci nie wyjdzie, przecież wiesz - w życiu zdarza się czasem kiepski dzień i  w gruncie rzeczy życie nas nie oszczędza. Co chwilę rzuca nam pod nogi kłody, a my musimy umieć je przeskakiwać. Zabiera nam szanse i powodzenie, i pozostawia z kruchą nadzieją. Wywiera na nas presję, czasami doprowadza do szantażu, jednym słowem - jest nieobliczalne. Mam wrażenie, że czasami życie robi na nas pewnego rodzaju test sprawdzający wytrzymałość. Odbiera nam coś ważnego, obdarowuje czymś niepotrzebnym, psuje, niszczy i zapisuje postępy swojego doświadczenia.  Świat to nie jest druga Kana Galilejska, to obszar, w którym rządzimy my sami, z własnymi słabościami, lękami i zbyt słabą wiarą.
Nie powiem, czasami żałuję wielu wypowiedzianych słów, niektórych zbyt pochopnie, niektórych zamierzenie, tych, które zabolały bądź dotknęły kogoś bardzo, tych niepotrzebnych, tych za mocnych. Żałuję też tych słów niewypowiedzianych, które nie padły z moich ust, a powinny. Żałuję wielu podjętych decyzji, ale też tych, które zostawiłam za sobą i oddałam je w ręce przeznaczenia. Żałuję niektórych kontaktów międzyludzkich, ogromu zaufania jaki komuś powierzyłam, obietnic bez pokrycia, wiary w nicość. Żałuję tego braku wiary w siebie, jaki posiadam, a jakiego nie mogę się wyzbyć. Żałuję łez, które wywołałam u innych osób zupełnie niepotrzebnie. Żałuję tych błędów, które niczego mnie nie nauczyły. Żałuję również siebie w momentach, kiedy upadłam i nie potrafiłam się podnieść. Tak bardzo tego żałuję.Życie przemija, a my leżymy i czekamy na swoją kolej. A to chyba nie o to chodzi, prawda?

Czasami musimy zniknąć. Odwrócić się na pięcie i zobaczyć świat bez niektórych osób. Jeśli ktoś Cię nie docenia nie stój obok, nie uśmiechaj się jak w taniej produkcji i nie połkaj tłumionych łez, po prostu odejdź. Daj temu komuś szansę na zobaczenie życia bez Ciebie, bez Twojego uśmiechu, humorków i ciągłych rozmów. Nabierz szacunku do siebie samej. Daj komuś szansę zatęsknić, pomyśleć.

Najgorsze jest to, że gdziekolwiek mnie ktoś nie uderzy trafia już w jakąś bliznę. Cokolwiek powie na pewno słyszałam to wcześniej. Jeżeli ktoś chce przepraszać, może być pewien, że wybaczałam już kiedyś. Czuję jakby mnie takiej nie chciano. Bliscy wcale nie akceptują każdej mojej blizny, nie próbują zrozumieć mojego strachu. Wcale mnie takiej nie lubią, takiej niezrozumiałej.

Nie wiem czy to już czas, czy też nie, ale ja już podsumowuję swój rok.  W zasadzie nie wiem od czego zacząć. Straciłam tak wiele, że myślałam, że już nigdy się nie podniosę. Nigdy wcześniej nie wylałam tylu łez i szczerze to wątpiłam, że kiedykolwiek mogłabym być tak smutna. Ból obijał się na mojej twarzy i czułam go przy każdej najprostszej czynności. Wszystko w co wierzyłam okazało się zwykłym kłamstwem.  Ludzie odchodzą, a przecież mieliście tyle planów, nie? Teraz jednak widzę plusy, bo choć na początku tak słaba, to po raz pierwszy w życiu czuję taką siłę, taką determinację do spełniania swoich marzeń, Los się odwrócił, zaczął wynagradzać to co straciłam. Dziękuję za przyjaciół, nowe znajomości, nowe wspomnienia i za Niego, najbardziej..












Do następnego!