wtorek, 7 kwietnia 2015

Przyszedł czas na wpis, w którym postaram się odpowiedzieć na wasze pytania i poruszyć dany temat/ problem.
 Prosiłabym Was tylko o to, abyście wysyłali mi tematy tutaj na bloga, nie na asku - byłoby mi po prostu wygodniej. :)

Po przeleceniu stron internetowych, własnych doświadczeń i rozmów ze znajomymi starałam się zebrać wszystko w jedną całość.


1. Jak radzić sobie ze stresem?


  • Pamiętaj, że nie we wszystkim musisz być najlepszy. Na świecie nie ma ideałów. Ktoś jest błyskotliwy z matematyki, ale może kompletnie nie radzić sobie z historią. Stawiając sobie poprzeczkę coraz wyżej, narażasz swój organizm  na szybszą eksploatację. Skoncentruj się na tym co umiesz robić najlepiej i co sprawia Ci przyjemność. Nie musisz nikomu niczego udowadniać. Doceń siebie za swoje najdrobniejsze sukcesy.
  •  Nie unikaj kontaktów z ludźmi. W chwilach słabości warto mieć przy sobie kogoś bliskiego, kto wesprze, pomoże, wysłucha. Osamotnienie pogłębia jedynie smutek, przygnębienie i może powodować pojawienie się zaburzeń nastroju.
  • Nikt nie jest robotem. Ciężka praca, wysiłek umysłowy, brak czasu, nadmiar obowiązków powoduje, że organizm zaczyna słabnąć. Wtedy czas powiedzieć : stop! Pora na spacer, sen, spotkanie ze znajomymi, z partnerem, masaż czy też hobby. Nie tylko ciało wymaga regeneracji w postaci zdrowej diety czy sportu. Integralną częścią jest też psychika, która też musi od czasu do czasu odpocząć. 
  • Ucieczka od kłopotów nie jest najlepszym sposobem na radzenie sobie z nerwami, ale kiedy napięcie sięga zenitu warto pozwolić sobie na odrobinę luzu. Pod wpływem skrajnie silnych emocji na pewno trudno będzie znaleźć wyjście z daje sytuacji. Dlatego lepiej zrelaksować się, np. nad ciekawą książką, by później z nieco innej perspektywy spojrzeć na dany problem.
  • Jeśli coś Cię trapi, albo z  czymś sobie nie radzisz - mów o tym innym. Nie udawaj, że jesteś twardzielem, Milcząc uniemożliwiasz korzystanie ze wsparcia, które mogłoby zaoferować Ci inne osoby. Szczera rozmowa z przyjacielem czy partnerem pozwala rozładować dyskomfort i nieprzyjemne napięcie i spojrzeć na problem z zupełnie innej strony.

2. Jak zrobić dobre pierwsze wrażenie?
  • Mowa ciała - Co myślisz o osobach, które na co dzień poruszają się raczej powoli, przy czym szurają nogami? No właśnie. Tylko wyprostowana postawa i dobry krok kojarzy się z pozytywnym nastawieniem do świata, optymizmem i zadowoleniem z siebie i życia. 
  • Pewna mowa - Sposób mówienia wpływa na naszą prezentację, więc warto wiedzieć jak mówić. Przede wszystkim bardzo pewnie! Nie za szybko, ale nie tak wolno, aby mieć czas na mordercze pojękiwanie między wyrazami. Wyraźnie i co? Z uśmiechem! :)
  • Otwarta dłoń - osoby, które ciągle wymachują rękoma sprawiają wrażenie niewiarygodnych, roztrzepanych. Ci, którzy trzymają ręce nieruchomo to sztywniacy. Dlatego najlepiej wykonywać wyważone ruchy. Splecione ręce czy skrzyżowane nogi najczęściej są sygnałem obronnym. Wykonując taki gest blokujesz innym dostęp do siebie, najprawdopodobniej dlatego, że czujesz się niepewnie.
  • Zdrowy dystans do rozmówcy - jeśli masz bezpośredni kontakt z kimś kogo nie znasz, utrzymuj między wami zdrową odległość. Nie rób nic co, mogłoby spowodować, że wyjdziesz na osobę natarczywą.

3. Jak konsekwentnie wprowadzić zmiany w swoim życiu?

Często postanawiamy wprowadzić solidne zmiany w swoim życiu. Nowy rok, okres przed wakacjami - zwykle owocuje nowymi postanowieniami. Masz ambitne plany. Każdy z nas ma swoje cele, każdy inne. Nie jest łatwo wszystkie je zrealizować. Na pewno nie da się wprowadzić w życie wszystkich zmian na raz. Taki sposób zwykle grozi szybkim powrotem do starych nawyków. Co robić, aby nie zaprzepaścić swoich planów?
  • Pomyśl jaka/i chciałbyś być za miesiąc, rok. Twoje plany muszą być bardzo konkretne, aby mogły dość do skutku.
  • Unikaj stwierdzeń w stylu: kilka kilo, albo : trochę się podszkolić. Trochę to znaczy ile? BĄDŹ PRECYZYJNYM!
  • Kiedy już wyznaczysz sobie dokładne cele, zaplanuj ich stopniowe wdrążanie w życie. Najgorsze stwierdzenie, jakie może paść na tym etapie z Twoich ust to: od jutra!. Tak można wmawiać sobie codziennie. Jedno z łatwiejszych postanowień wprowadź od dzisiaj, a w zasadzie od teraz. 
  • Wszystkie etapy swojej metamorfozy najlepiej jest spisać, np. w notesie. Niech towarzyszy Ci każdego dnia, abyś mógł do niego zerkać i kontrolować swoją przemianę. 
  • Jeśli wyznaczasz sobie poszczególne terminy spełnienia obietnic, niech będą to daty realne!(Logiczne, że w ciągu tygodnia nie nauczyć się perfekcyjnie angielskiego.) To wymaga długiej i żmudnej pracy. 
  • Z drugiej strony nie rozwlekaj w czasie swoich postanowień. Im bliższa data, tym większa mobilizacja do działania. Nie zmieniaj ustalonych wcześniej terminów!

____________________________________________________

Święta i po świętach? W tym roku zaskoczyły mnie bardzo pozytywnie! Nie spodziewałam się, że spędzę je z uśmiechem na ustach. Nie zapowiadało się na to zupełnie.
Święta są czasem, kiedy spędza je się w gronie najbliższych, z rodziną. Bynajmniej tak to wszystko powinno wyglądać. 
Ja spędziłam je z Marcinem i jego najbliższymi. Cieszę się, że mogłam poczuć dzięki nim atmosferę świąt i nie musiałam spędzać ich przy filmie w pustym pokoju. Wieczorem wybraliśmy się do klubu. Z racji tego, że dawno nie byłam na imprezie bawiłam się na prawdę świetnie.
Lany poniedziałek? Oczywiście jak co roku tata był wodzirejem  tradycji i to on od rana latał po domu z naczyniem zimnej wody. 
Podsumowując - nie było źle, jak się zapowiadało, wręcz przeciwnie. Co więcej odpoczęłam i ułożyłam sobie w głowie to, co powinnam zrobić już dawno. :)

A teraz? "Akcja szkoła" spinamy tyłeczek, już tak niewiele zostało.


Postaram się dodać coś nowego w weekend, 
do kolejnego wpisu, trzymajcie się ciepło! 







sobota, 4 kwietnia 2015

Więcej uśmiechu, tego życzę sobie i wam.

Pierwszy wiosenny wpis,
cześć i czołem!



Zacznę od tego, że postanowiłam pożegnać się z zimową deprechą i stawić czoła humorkom i kiepskim nastrojom, Dlatego tak bardzo cieszę się z długo oczekiwanej przeze mnie wiosny.  O wiele lepiej jest wstać rano i bez szczękania zębami móc wyjść spod kołdry, wyjść z domu bez wielkiego szala czy też bez chodzenia w kółko by się rozgrzać. Chyba potrzebowałam trochę więcej słońca, które sprawia, że dzień automatycznie staje się ciut lepszy. Niby nic, a tak wiele.




Jakiś czas temu doszłam do wniosku, że będę planować każdy swój dzień, robiąc sobie listę rzeczy do zrobienia. Byłam przekonana, że ułatwi mi to i rozgospodaruje sobie w ten sposób czas. Teraz? Stwierdzam, że to jeden wielki bezsens, bynajmniej dla mnie. Nie jestem najlepsza w planowaniu swojego życia. Robiąc listę zakupów i tak zapominam zazwyczaj wszystkiego kupić. Układam fryzurę dość długo, po czym wychodzę po czasie z totalnym nieładem na głowie. Obiecuje mamie ciągłą poprawę, staram się, po czym okazuje się, że tracę na to swoje nerwy. Po prostu lubię spontany, jeszcze trochę beztroskie życie.
Często upadam, płaczę, ale przywykłam, że nie wszystko jest kolorowe i tak jak chcę i ułożę sobie w głowie.



Musze przyznać, że związek z nim to również jeden wielki spontan - dlatego tak mi z nim dobrze. Wszystko nagle sprowadza się do czegoś magicznego, czegoś co unosi mnie ponad horyzont, czegoś co przypomina mi czego pragnęłam przez tyle czasu. Wtulając się w niego wiem, że mam wszystko.
Co lubię? Wspólne pobudki.  Wspaniałe uczucie słyszeć z samego rana jego mruczenie mi do ucha. Kiedy oparta śpię na jego klatce piersiowej, utulona do snu biciem jego serca. Budząc się od razu napotykam na jego ramiona przygarniające mnie do siebie jeszcze bardziej i goszczący na ustach łobuzerski uśmiech. Lubię siedzieć do nocy, ale tylko z  nim. Czuć gdzieś w środku serca bezgraniczne ciepło płynące z jego słów i uśmiechać się. Ciągle się uśmiechając, jakby ten uśmiech miał być znakiem szczęścia, które jest w stanie mi dać. Chciałabym odwdzięczyć mu się tym samym, ale nie wiem czy potrafię. Nie jestem pewna, czy kilka słów może mieścić to wszystko, co chcę mu powiedzieć. To wygląda tak, że nie kocham go tylko sercem. to coś dużo więcej. W całym sercu mam za mało miejsca. Ono razem z krwią roznosi tą miłość po całym moim organizmie. Jak nieuleczalna choroba rośnie we mnie to uczucie, ale nie chcę, nie mogą z nią walczyć. Nawet jeśli to miałoby mnie kiedyś zabić, chcę tak umrzeć. Pokazać, że życie to zbiór tysięcy chwil, które i tak zaprowadzą nad na metę.
Tak, tak jest dobrze. To tego szukałam, teraz to widzę. Jego ciepłych dłoni, trzymających moje i bezpiecznych ramion tak mocno przyciskających mnie do jego klatki piersiowej.
To szczęście, prawda?
Chyba właśnie tak to sobie kiedyś wyobrażałam. Właśnie tak miało to wyglądać, tak miało wyglądać moje szczęście. Miało wyglądać zupełnie tak jak On. Miał być moim szczęściem i jest.
Dobrze, że jest.









Pytaliście mnie: czy widzę, że świat staje na głowie?
To wszystko wokół nas jest po prostu obłudą. Ludzie dookoła starają się nam wmówić, że żeby być wartościowym człowiekiem trzeba dużo zarabiać, mieszkać w super apartamencie, chodzić na jogę, siłownię i masę innych rzeczy i miejsc zarezerwowanych dla "elit", Czy ja starając się być miłą dla otaczających mnie ludzie jestem wartościowa? Nie. Jestem wręcz gorsza, bo nie chcę się dostosować, bo czuję się dobrze, gdy nikogo nie udaję, gdy patrząc mi w oczy ma się pewność, że to moje oczy, a nie odbicie kamer. Czy martwi mnie to, że tracę tym samym "miejsce w rankingu" ludzi sukcesu? Nie bardzo. Ja oceniam człowieka po jego sercu, nie muszę zaglądać do jego portfela. Mam rozum w głowie, a nie pozłacaną sieczkę.




Codziennie staram się dążyć do lepszej siebie. Stawiać sobie nawet małe cele, aby móc je potem realizować i cieszyć się z ich spełnienia. Wiosna jest czasem kiedy muszę : pokochać samą siebie, polubić swoje odbicie w lustrze, swój charakter, uśmiech, a nawet oczy. Nie mogę opierać swojego szczęścia na innych. Robić to co sprawia mi przyjemność, wszystko co lubię. Uczyć się dla siebie, walczyć o swoją przyszłość. Nikomu nie tłumaczyć się ze swoich zasad i planów. Niczego przed sobą nie ukrywać, nie próbować się zmieniać dla innych, zawsze tylko dla siebie.




Święta? Więcej przy tym pracy niż samych świąt. W tym roku jest to dla mnie na prawdę trudny czas. Jest mi cholernie ciężko. Pierwsze święta, kiedy dom jest pusty. Nie ma w nim ani siostry, ani brata.
Za to Wam życzę dobrych świąt, abyście spędzili je w gronie najbliższych. :)









ASK - KLIK