Cześć i czołem!
Dłuższy czas tu nie zaglądałam, mimo, że pisanie na blogu stało się pewnego rodzaju uzależnieniem. Wszystko spowodowane jest brakiem czasu, dni są zbyt krótkie, aby znaleźć jeszcze chwilę na napisanie przemyślanego wpisu. Ostatnio wprowadziłam w życie pisanie planów dnia, dzięki czemu mogę chociaż trochę panować nad czasem poświęconym różnym zajęciom.
Zeszły tydzień był jednym z gorszych tygodni. Mój organizm chwilami protestował i mówił "stop, potrzebuję snu, potrzebuję chwili wolnego". Od poniedziałku dzień zaczynałam o godzinie 4 - 5 nad ranem, po 7 opuszczałam dom, do którego wracałam dopiero wieczorem, wypompowana, zupełnie bez sił i chęci do życia, a czekała mnie jeszcze masa materiału szkolnego. Co więcej ten tydzień zapowiada się dosyć podobnie, na pełnych obrotach bez chwili dla siebie.
Na szczęście weekend dał mi wiele radości, odzyskałam siły na dalsze zmagania. Jak dobrze jest spędzić trzy dni tylko i wyłącznie z ukochaną osobą. Cenię sobie wspólne wieczory, tylko dla nas, wspólne wygłupianie się przy karaoke, naśmiewanie się z samych siebie, czy wspólne oglądanie filmów.
Mając kogoś odczuwamy najpiękniejszy rodzaj szczęścia, w którym czujemy, że wszystko jest tak, jak powinno. Nie chodzi o wielkie, niesamowite wydarzenia, które zmieniają nasze życie o 180 stopni, tylko o spokój ducha, o zasypianie z poczuciem, że nasze jutro jest bezpieczne, a wszystkie sprawy są poukładane.
Najwspanialsze uczucie świata? Budzić się z myślą, że to on należy do mnie, że to dla niego jestem najważniejszym człowieczkiem na ziemi, że to on kocha mnie nad życie i nie wyobraża sobie beze mnie swojego istnienia, że mam po co, że mam dla kogo żyć, dla kogo wstawać z tego przyciągającego grawitacją łóżka, że jest ktoś, dzięki komu mam pewność, że wszystko ma jakiś sens. Jest dla mnie jak dom. Tam gdzie jest on - ja jestem bezpieczna, szczęśliwa i spokojna, nawet jeśli wkoło wszystko inne się wali. W jego ramionach zapominam, że mama znowu krzyczy, a siostra zaś się nie odzywa, Zapominam, że tak cholernie byłam smutna, że tak cholernie ciężki dzień miałam i nie mam już fajek dla uspokojenia tętna, bo on jest dla mnie jak najlepsza nikotyna. Jest najlepszym schronieniem. Tam gdzie jego serce, tam mój dom. / Kocham Cię M :*
Przyszły weekend poświęcony będzie w większej mierze wyjazdowi szkoleniowemu do Wojskowej Akademii Technicznej. Z jednej strony cieszę się, że organizowane są nam takie wyjazdy, co więcej nie mam co narzekać , przecież takie rzeczy z biegiem czasu wspomina się najlepiej. Także wszystko byłoby super, gdyby szkoła nie zabierała nam jeszcze naszego wolnego czasu w sobotę.
Obiecałam Wam, że wybiorę coś z nadesłanych przez was tematów. Wielu z was pisze o ludziach, którzy wydają się wam dosyć dziwni, zamknięci, mający swój własny świat, o ludziach niepotrafiących czerpać z życia tych dobrych, danych im chwil. Potrafią tylko narzekać na otaczający ich świat, nie próbują zrobić nawet kroku na przód, nie walczą o swoje szczęście, nie robią zupełnie nic. A może wiele w życiu przeszli i nie potrafią się nadal podnieść?
Także jedną z moich refleksji jest to, że to jacy jesteśmy zostało wykreowane przez to przez co przeszliśmy. Nasze gesty, słowa, czyny to wszystko ma głębsze podłoże, o wiele głębsze niż mogłoby się wydawać. Każda krzywda, która nas spotkała, każdy cios wymierzony w naszym kierunku, nie koniecznie ten fizyczny. Każda wylana przez nas łza, każdy odczuwany ból i każda targająca nami emocja. Nasze bezsenne noce, utraty świadomości i ciągłe zmiany nastroi. To w jaki sposób przez te wszystkie lata zmieniało się nasze spojrzenie na świat i nasze odczucia względem ludzi. To czy dziś potrafimy kochać i ufać, czy umiemy radzić sobie w stresowych sytuacjach a przede wszystkim być wiernym sobie samym. Tak wiele czynników miało wpływ na to kim się staliśmy, na to jak myślimy, czym się kierujemy i jaki jest nasz stosunek do każdej nawet kompletnie błahej sprawy.
Musimy czuć życie, starać się czerpać z życia jak najwięcej, wtedy osiągniemy duży pogrom szczęścia. Co więcej przyznawajmy się do błędów. Wykorzystujmy nawet najgorsze sytuacje. Zawsze przyjmujmy wyciągniętą dłoń.Używajmy dowcipu, żeby bawić, nie ranić. Bądźmy odważni. A jeżeli nie jesteśmy, udawajmy, że jesteśmy. Nikt nie zauważy różnicy. Zawsze miejmy przed oczami coś pięknego, nawet jeżeli to będzie stokrotka w szklance .Nauczmy się słuchać, okazja czasami puka bardzo cicho. Podchodźmy do miłości z bezgranicznym oddaniem. Nie pracujmy z myślą o zdobyciu uznania, pracujmy w sposób zasługujący na uznanie. Nie pozwólmy, aby nasze marzenia zarosły chwastami.Zasypujecie mnie pytaniami o częstotliwość dodawania wpisów. Już odpowiadam - staram się, aby nowa notka pojawiała się raz w tygodniu. Wiem, że nie zawsze mi to wychodzi, ale później staram się to nadrobić - bardziej ją rozbudowując. Prosicie mnie również o częstsze wrzucanie nowości i udzielanie się tutaj. Niestety jest to niemożliwe do zrealizowania, jak już wspomniałam wyżej - nie mam czasu na to, aby opublikować coś nowego w tygodniu.
Pytaliście mnie również o mój powrót na photobloga (cytomaniaka) - na dzień dzisiejszy nie widzę tego zupełnie. Kiedyś było to pewne zajęcie dla zabicie czasu. Niejednokrotnie myślałam nad oddaniem go w dobre ręce, aby mógł nadal jakkolwiek funkcjonować. Jednakże wiem ile pracy włożyłam w to, aby mógł być wysoko rangą porównywalnie z innymi blogami tego typu. Aktualnie cytomaniaka prowadzę na Facebook'u, ale wiem też to, że mając dużo wolnego czasu (myślę o lecie) wrócę do photobloga, także wrócę na bank.
Coś więcej? To zapraszam na aska - KLIK