Dziękuję Żaneta, za wspaniałe przedpołudnie, za masę śmiechu i nawet trochę stresu. Za kawę, za "zakupy" i nasz zakup życia, czyli małe co nieco na rękę, bo tak bardzo lubimy pierdoły. Nie ważne, że miała być to torba i szukanie sukienki, bo mimo to jestem zadowolona.
Gratuluję Ci jeszcze raz z całego serducha Muszelki Wigier, bo zasłużyłaś sobie na to ciężką pracą, masą wysiłku i poświęconego czasu. Możesz być z siebie dumna w stu procentach. Obyś zawsze miała tą satysfakcję i uśmiech na twarzy jaki gościł Ci przez cały piątek i sobotę.
Drugą część dnia spędziłam z Sylwią, tak bardzo brakowało mi tej małpy, tak bardzo się za nią stęskniłam, że te sześć godzin dziś spędzone razem zleciało migusiem. Mam nadzieję, że teraz będzie troszeczkę więcej luzu i takich wypadów będzie o wiele więcej. Masa wspomnień z czasów harcerskich, zrobienie kilku kilometrów dobrze mi zrobiło, mój humor zmienił się o 360 stopni, dzięki czemu odżyłam na nowo.
Mimo tych wszystkich nieprzyjemnych sytuacji minionego tygodnia czuję, że może być dobrze, że są ludzie, którzy zawsze przy mnie będą, bez względu na humor czy nowych znajomych. Cieszę się, że nie jestem sama, że mam wsparcie w innych, to bardzo ważne.
Czas na historię, przecież praca się sama nie napisze, a już na samą myśl mam dość.
+ w poniedziałek czas zaliczyć test mundurowy, zebrać się w garść, nie myśleć o tym co złe tylko skupić się na tym, aby wszystko wypadło jak najlepiej.
A po wakacjach witaj zst? Bardzo możliwe.