Cześć i czołem!
Może zacznę od tego, że zbliża się magiczny czas. Spadł pierwszy śnieg. Może warto pomyśleć o sobie, bliskich, znajomych? Usiąść i po prostu przemyśleć swoje życie. Zawsze można coś w nim zmienić. W każdej sekundzie możemy stawać się lepsi. Wszystko do czego dążymy ma po drodze czegoś uczyć. Spotykamy ludzi, którzy wydają o nas jakąś opinie. Tylko czy jest aż tak ważna by brać ją pod uwagę? Myślę, że nie. Nie warto przejmować się plotkami. Każdy sam kreuje swój wizerunek i wie jakie ma wartości. To stanowi taką główną podporę by iść przez życie. Przez ten czas świąt, który zbliżają się małymi krokami warto przystanąć na chwilę w gonitwie wszystkich obowiązków. Czasami taka chwila ciszy daje więcej odpowiedzi na pytania, niż tego oczekiwaliśmy. Nie warto osądzać po wyglądzie i pozorach jakie stwarza w około siebie. Istnieje taka bariera przy każdym człowieku, którą tylko wybrani przekraczają za naszym pozwoleniem.
Z pozoru wszystko wydaje się inne. Właśnie na tym polega sedno całej sytuacji. Człowiek powinien najpierw poznać, a później dopiero mówić o danej rzeczy. Tak łatwo wydać złą opinię, ale trudniej wyplątać się z niej. Warto przemyśleć to co się mówi, to co się robi i w jakim kierunku się idzie. Tu nie chodzi tylko o siebie i swoją opinię. Trzeba również uszanować innych. Ocenianie nie polega na wydawaniu wyroku, że to co robię jest złe. Warto wydawać pozytywną opinię jeśli ktoś na nią zasłużył, a złą jeśli musi trochę popracować nad paroma elementami. Od razu wszystkiego nie zbudowano, a my mamy uczyć się na swoich błędach.
Chodzi tutaj również o to by nie ufać od razu. Wiecie ile można błędów wtedy popełnić? Nie chcemy przecież ich potem żałować, bo one uczą. Powodują, że stajemy się silniejsi. Mamy już jakiś zarys danej rzeczy, który pokazuje gdzie mamy uważać. Trzeba być ostrożnym i racjonalnie podejmować decyzje. Mając tyle czasy jesteśmy w stanie wszystko dobrze przemyśleć. Więc głowa do góry, wciskajmy czasem życiowy Stop i spokojnie wiemy, co mamy dalej robić.
Siłę do walki trzeba mieć zawsze i nie wolno poddać się w połowie drogi. Jeśli w coś się angażujemy to idziemy z tym do końca. Nie można zrezygnować, bo jeśli podejmuje się jakieś wyzwanie to należy podołać w tej ciężkiej drodze. Omijanie przeszkód nie jest łatwe. Każdy to wie, ale warto starać się dla samego siebie. Warto, chociażby dla samej satysfakcji. Nawet taka bezinteresowna pomoc wywołuje uśmiech na twarzy. Nikt za was życia nie przeżyje. Więc budzimy się i zbieramy dużo energii by móc ją przekazać innym. Czekanie również nie jest łatwe. Wymaga od nas dużej cierpliwości, zaangażowania i poświęcenia temu wszystkiemu. Zawsze efekt końcowy jest najlepszy. W każdym z nas jest taki upór i wola walki. Znajdzie to w sobie jeśli zapodziało się gdzieś po drodze. Pokażcie, że jesteście w stanie się obronić.
W tym tygodniu bywało różnie, chwile słabości, zdenerwowania i brak chęci na cokolwiek. Wiele niepotrzebnych słów i sporów, które nie wróżyły nic dobrego. Mimo wszystko człowiek popełnia błędy, aby się na nich uczyć. Poważne rozmowy, które miały miejsce dały mi do myślenia, sprawiły, że uświadomiłam sobie jak wiele mam i przez chwilę nieuwagi mogę stracić. Jestem na prawdę szczęśliwą osobą, jak nigdy dotąd. Jego czy są zwierciadłem pełnym uczuć. Kiedy patrzę w nie, widzę coś niesamowitego, Spoglądają jakby chciały przekazać mi lawinę uczyć, które są w nim. To cudowne uczucie powoduje, że ściska mnie w sercu i każdego dnia coraz bardziej uświadamiam sobie jak wiele dla mnie znaczy i jak wiele wnosi do mojego życia. Czasem przez to zastanawiam się jakbym funkcjonowała i czuła się teraz gdyby nie On. Dochodzę do wniosku, że nic nie byłoby już tak idealne, jak jest teraz.
Poza tym w tygodniu, kiedy humor opuścił mnie kompletnie uświadomiłam sobie, że są ludzie, którym bardzo zależy na moim uśmiechu i szczęściu. To miłe uczucie wiedzieć, że są osoby, dla których znaczymy wiele i cieszą się jedynie naszą obecnością i tym, że po prostu jesteśmy i dajemy wiele pozytywnej energii. W tym wpisie chciałabym bardzo podziękować Danielowi, który z całych sił próbuje mnie pocieszać i nie dopuszcza do tego, abym była smutna. Zawsze mnie wysłucha i wesprze dobrym słowem. Dziękuję.
W środę odbyło się zebranie z rodzicami, na którym pojawiły się oceny śródsemestralne. Oczywiście byłam przygotowana na najgorsze, bo sama byłam w pełni świadoma, że w tych trzech miesiącach nie zabłysnęłam dobrymi ocenami, a wręcz przeciwnie - pokazałam się z tej złej strony. Bez rozmów i pouczania do samego wieczora się nie obeszło. Także kazania, narzekania przez mamę było ful. Nie ma co się oszukiwać - należało mi się! W sumie dało mi to wielkiego kopa i motywacji, że chcąc nie chcąc nie mogę przegrywać z moim lenistwem lecz walczyć z nim z całych sił. Mam cichą nadzieję, że na kolejnym zabraniu wypadnę lepiej i rodzice będą mogli być ze mnie dumni, a ja będę w pełni szczęśliwa, że jednak potrafię.
Będąc przy temacie szkoły chciałabym wspomnieć jeszcze o tym, że brałam pod uwagę zmianę szkoły. Przeanalizowałam wszystkie za i przeciw i nadal stoi to pod wielkim znakiem zapytania. Z jednej strony chciałabym bardzo opuścić ZDZ, bo ostatnimi czasy to właśnie one sprawiły mi chorobliwie złe samopoczucie i w wielu sytuacjach doprowadziły do niesamowitego wkurwu i chwil załamania. Z drugiej strony są ludzie, których raczej nie byłabym wstanie zostawić. Druga klasa to już zbyt późno, aby od tak zacząć od nowa w nowym miejscu. I mimo tego, że nie zawsze z każdym potrafię się dogadać wiem, że brakowałoby mi ludzi, klasy oraz atmosfery. Podsumowując mimo mojego niezdecydowania i zmienności zdania - jak to z natury bywa u kobiet, skończy się wyłącznie na planach i chęciach. Skończę szkołę tam, gdzie ją rozpoczęłam. Pamiętam jak bardzo byłam zafascynowana akurat tą szkołą i byłam szczęśliwa, że się do niej dostałam. Dlatego śmie stwierdzić, że teraz mimo kilku konfliktów i drogi pod górkę nie mogę od tak się poddać i odejść.
Odchodząc od tematu, który raczej strasznie Was znudził wspomnę o czymś milszym. A mianowicie, chciałabym podzielić się z Wami i opowiedzieć o klasowej integracji, zabawie i masie wspomnień. Mówię tu o imprezie z piątku - o połowinkach. Kiedy zbliżały się coraz bliżej, małymi krokami, to ja coraz bardziej nie miałam ochoty się na nie wybrać. Uważałam, że nie potrzebuję tego typu zabawy i wolę spędzić ten czas kompletnie inaczej. Aczkolwiek zdecydowałam się, w sumie dlaczego miałabym nie pójść? I co? Teraz zastanawiam się dlaczego w ogóle nie chciałam tam pójść, jak mogłam tak pomyśleć, że nie będzie dobrej zabawy? Było genialnie! Wytańczyłam się za wszystkie czasy, relacje między ludźmi z klasy uległy zmianie, jednak potrafimy się dogadać. Połowinki to był chyba najlepszy pomysł na integrację. Zastanawiamy się już nad poprawinami, na kolejnej tego typu imprezie właśnie w takim składzie, nigdy mało? :)
W kolejnym wpisie podzielę się z Wami na pewno jakimiś zdjęciami, których jest multum, więc będę miała z czego wybierać.
Dzisiejsze przedpołudnie nie należało do tych miłych. Coraz częstsze kłótnie z rodzicami do niczego dobrego nie prowadzą, a potrafią nieźle dać mi w kość. Nie potrafimy się kompletnie dogadać, każdy z nas ma inny pogląd na świat, to chyba główna przyczyna wszelakich sporów. Wieczór spędziłam u Marcina, dzięki temu na wieczór już jest trochę lepiej, humor wrócił i mam nadzieję, że znów mi gdzieś nie ucieknie.
To był na prawdę wspaniały i pełen dobrych wrażeń weekend. Już dawno nie spędziłam go w większej mierze poza domem, w towarzystwie mojego mężczyzny, a to się chyba jest najważniejsze i się najbardziej liczy.
Niedzielę poświęcę nauce i książkom. Przecież muszę pamiętać i mieć na uwadze, że zabawa zabawą, ale o szkolę zapominać nie mogę, to jest właśnie moje postanowienie na resztę tego roku szkolnego.
Jest pięknie, życzę Wam wszystkim dobrego tygodnia!
Trzymajcie się cieplutko.
Jeżeli macie jakiekolwiek pytania, zapraszam. - ASK
MUZYKA